Pochodzący z Irlandii wokalista i kompozytor Hozier zdobył ogromną popularność dzięki swojemu przełomowemu singlowi „Take Me to Church”. Utwór ten, wydany w 2013 roku, zaskarbił sobie uznanie krytyków oraz fanów na całym świecie, osiągając status platynowej płyty w wielu krajach. Jednak to nie tylko porywająca melodia i niezwykły wokal artysty przyczyniły się do tego sukcesu. Równie istotną rolę odegrał bowiem głęboki, wielowymiarowy przekaz zawarty w tekstowej warstwie kompozycji.
Take Me To Church — tekst
My lover’s got humour
She’s the giggle at a funeral
Knows everybody’s disapproval
I should’ve worshipped her sooner
If the heavens ever did speak
She’s the last true mouthpiece
Every Sunday’s getting more bleak
A fresh poison each week
„We were born sick,” you heard them say it
My church offers no absolutes
She tells me, „Worship in the bedroom.”
The only heaven I’ll be sent to
Is when I’m alone with you
I was born sick
But I love it
Command me to be well
Aaay. Amen. Amen. Amen.
Take me to church
I’ll worship like a dog at the shrine of your lies
I’ll tell you my sins so you can sharpen your knife
Offer me that deathless death
Good God, let me give you my life
Take me to church
I’ll worship like a dog at the shrine of your lies
I’ll tell you my sins so you can sharpen your knife
Offer me that deathless death
Good God, let me give you my life
If I’m a pagan of the good times
My lover is the sunlight
To keep the Goddess on my side
She demands a sacrifice
Drain the whole sea
Get something shiny
Something meaty for the main course
That’s a fine-looking high horse
What you got in the stable?
We’ve a lot of starving faithful
That looks tasty
That looks plenty
This is hungry work
Take me to church
I’ll worship like a dog at the shrine of your lies
I’ll tell you my sins so you can sharpen your knife
Offer me that deathless death
Good God, let me give you my life
Take me to church
I’ll worship like a dog at the shrine of your lies
I’ll tell you my sins so you can sharpen your knife
Offer me that deathless death
Good God, let me give you my life
No Masters or Kings
When the Ritual begins
There is no sweeter innocence than our gentle sin
In the madness and soil of that sad earthly scene
Only then I am human
Only then I am clean
Ooh oh. Amen. Amen. Amen.
Take me to church
I’ll worship like a dog at the shrine of your lies
I’ll tell you my sins so you can sharpen your knife
Offer me that deathless death
Good God, let me give you my life
Take me to church
I’ll worship like a dog at the shrine of your lies
I’ll tell you my sins so you can sharpen your knife
Offer me that deathless death
Good God, let me give you my life
Kontekst powstania utworu
Zanim przejdziemy do analizy samego tekstu, warto przyjrzeć się okolicznościom, w jakich powstał ten niezwykły utwór. Jak wyjaśnił sam Hozier, inspiracją dla „Take Me to Church” były doniesienia o aktach przemocy wobec osób homoseksualnych w Rosji. Muzyk chciał zwrócić uwagę na narastającą w tym kraju falę nienawiści i dyskryminacji, sankcjonowaną przez władze poprzez wprowadzenie restrykcyjnych praw zakazujących „propagandy homoseksualnej”.
Metafora miłości jako religii
Już sam tytuł utworu – „Take Me to Church” (pol. „Zabierz mnie do kościoła”) – stanowi kluczową metaforę, która przenika cały tekst. Podmiot liryczny porównuje tu bowiem swoją miłość do religii, a sypialnię – do świątyni, w której może w pełni celebrować ten intymny akt. Taka paralela pozwala Hozierowi na zgrabne połączenie dwóch głównych wątków – seksualnego i religijnego.
Bunt przeciwko restrykcjom Kościoła
W pierwszej zwrotce Hozier przedstawia swoją ukochaną jako osobę wyjątkową, której śmiech i radość życia kontrastują z ponurą atmosferą niedzielnych nabożeństw. Określa ją mianem „ostatniego prawdziwego głosu”, sugerując, że tylko ona zdaje się rozumieć prawdziwą naturę miłości i seksualności, podczas gdy Kościół zatraca się w dogmatach i zakazach.
Artysta wprost krytykuje instytucję Kościoła za potępianie i stygmatyzowanie osób o orientacji homoseksualnej. Określa je mianem „chorych” i „grzeszników”, a nauki głoszone z ambon nazywa „świeżą trucizną”. Jednocześnie podmiot liryczny buntuje się przeciwko tym restrykcjom, deklarując: „Urodziłem się chory, ale kocham to. Rozkaż mi być lepszym”.
Nawiązania do poganizmu i ofiar
W drugiej zwrotce Hozier sięga po obrazy zaczerpnięte z mitologii i kultów pogańskich. Porównuje swoją miłość do słońca, a ukochaną osobę – do bogini, której musi składać ofiary, aby zyskać jej przychylność. Mowa jest o „wysuszeniu morza” i zdobyciu „czegoś błyszczącego” oraz „mięsistego na główne danie”.
Te sugestywne opisy mogą być interpretowane jako metafora aktu seksualnego, ale również jako krytyka instytucji religijnych, które w imię dogmatów i zakazów są gotowe poświęcić ludzkie życie i szczęście. Zwrot „wysoki koń” (ang. „high horse”) odnosi się z kolei do osób wyniosłych i zarozumiałych, które z wyższością spoglądają na innych.
Bezwarunkowa akceptacja w miłości
W przejściu pomiędzy zwrotkami Hozier głosi, że w miłości nie ma miejsca na hierarchie i podziały. Jest to przestrzeń wolna od „panów i królów”, w której dwie osoby mogą w pełni zaakceptować swoją naturę i człowieczeństwo. Artysta nazywa tę intymną więź „naszym łagodnym grzechem”, sugerując, że choć może być potępiana przez niektórych, w istocie jest czymś pięknym i naturalnym.
Miłość jako droga do odkupienia
W refrenie, stanowiącym kulminacyjny punkt utworu, podmiot liryczny zwraca się wprost do swojej ukochanej z prośbą: „Zabierz mnie do kościoła”. Deklaruje gotowość do oddawania jej czci „jak pies w świątyni kłamstw”, a więc z całkowitym oddaniem i poświęceniem.
Jednocześnie wyraża pragnienie, by ukochana osoba „zaoferowała mu tę bezśmiertelną śmierć” – metaforę całkowitego zjednoczenia i odnalezienia spełnienia w miłosnym akcie. W tym kontekście miłość jawi się jako droga do odkupienia i osiągnięcia prawdziwej czystości – „Dopiero wtedy jestem człowiekiem. Dopiero wtedy jestem czysty”.