Znasz to uczucie? Wchodzisz na event firmowy i… masz déjà vu. Scenariusz: wystąpienia, pokaz slajdów, może DJ i stół z sushi. Profesjonalnie. Dobrze zrealizowane. Ale wszystko już było.
Na rynku działa mnóstwo agencji eventowych, które robią swoją robotę rzetelnie. Są jak szwajcarskie zegarki – punktualni, precyzyjni, niezawodni. I to super. Ale jeśli chcesz, by Twoje wydarzenie zostało w pamięci na dłużej niż do końca tygodnia, potrzebujesz czegoś więcej niż rzemiosło. Potrzebujesz emocji, opowieści i odwagi.
Oto artykuł o eventach, które się nie mieszczą w głowie. Dosłownie i w przenośni.
1. Przestań myśleć „konferencja” – zacznij myśleć „świat do odkrycia”
Co jeśli zamiast zwykłej sali konferencyjnej, uczestnicy trafiają do… podziemnego świata z futurystyczną scenografią i grą fabularną? Albo do dżungli, w której każde stanowisko prelegenta to inna strefa klimatyczna?
Takie doświadczenia nie tylko angażują zmysły, ale i emocje – a to one decydują, czy ktoś zapamięta Twoją markę.
Agencja eventowa, która myśli kreatywnie, nie szuka sali – tworzy uniwersum.
2. „Zróbmy galę” – czyli jak zabić event już na etapie briefu
Gale bywają eleganckie. I przewidywalne. Czerwony dywan, scenariusz minuta po minucie, nagrody, przemowy. Czasem warto pójść pod prąd.
-
Case: Zamiast klasycznej gali – zainscenizowana kolacja, w której kelnerzy okazują się aktorami, a goście stają się częścią performansu.
W jednej z naszych produkcji szefowie firm grali główne role w spektaklu tworzonym specjalnie dla pracowników. Reakcje? Euforia, łzy, owacje.
To nie był event. To było przeżycie.
3. Technologia? Tak. Ale tylko jeśli wspiera opowieść
Eventy z dronami, mappingiem 3D i robotami są cool. Ale fajerwerki bez sensu to tylko hałas.
Największe wrażenie robi technologia wtedy, gdy jest narzędziem opowieści:
-
interaktywny mapping pokazujący historię firmy na żywo,
-
aplikacja mobilna, która prowadzi uczestnika przez osobistą ścieżkę eventu,
-
cyfrowy duch (hologram), który… komentuje zachowania gości.
Brzmi jak science fiction? Dla niektórych agencji – tak. Dla innych – codzienność.
4. Ludzie zapamiętują nie to, co mówisz. Tylko to, co czują
Widzieliśmy już eventy w samolotach, na dachu wieżowca, w wagonach metra. Ale miejsca to nie wszystko. Najważniejsze pytanie brzmi: co uczestnik czuje, gdy wychodzi z Twojego wydarzenia?
Czy:
-
był zaskoczony?
-
poczuł dumę, że należy do tej organizacji?
-
śmiał się do łez albo miał ciarki na plecach?
Jeśli nie – to był tylko event. A mógł być przełom.
5. A może… spektakl zamiast prezentacji?
Coraz więcej firm sięga po formy teatralne, filmowe, muzyczne, by opowiedzieć o swoich wartościach, produktach czy zmianach w firmie.
W agencji Movytza – agencja eventowa, często pracujemy z aktorami, scenarzystami i choreografami. Tworzymy wydarzenia, które bardziej przypominają spektakle niż eventy – z fabułą, napięciem i emocjonalną kulminacją.
I to działa. Bo storytelling to nie moda. To najstarszy sposób przekazywania rzeczy ważnych.
6. Rzemiosło + wyobraźnia = magia
Nie trzeba od razu robić eventu w balonie nad Alpami (chociaż… kto wie?). Czasem wystarczy jeden pomysł, który wywraca wszystko do góry nogami:
-
prowadzący, który okazuje się sobowtórem prezesa,
-
scenografia zbudowana z odpadów firmowych – a potem zamieniona w sztukę,
-
ukryty escape room, który trzeba odkryć między prelekcjami.
To właśnie różnica między eventem a doświadczeniem.
Podsumowanie – odważ się zrobić coś innego
Jeśli masz już dość wydarzeń, które różnią się tylko kolorem roll-upa, to mamy dobrą wiadomość: nie musisz tak działać. Możesz stworzyć coś, co zostanie z ludźmi na długo – i co naprawdę pokaże, kim jesteście jako firma.
Zacznij od pytania: „Co by się stało, gdybyśmy zrobili coś zupełnie inaczej?”
A potem… znajdź partnera, który nie tylko odpowie: „da się” – ale dorzuci: „albo lepiej: zróbmy to tak!”
Potrzebujesz agencji eventowej, która myśli jak reżyser, nie jak operator?
Zobacz, co robimy w Movytza – agencja eventowa i daj się zaskoczyć.
Artykuł sponsorowany